Remont trwa. A wraz z remontem napływają nowe życiowe mądrości. Ta najnowsza to: Nie bierz się za coś o czym nie masz pojęcia.
Miał być na ścianie kolor. Kolor ciepłego kakao. Wyszło... Jakie wyszło? Nic nie wyszło! Na szczęście stan konta pozwolił na zakupienie tapet i wezwanie pogotowia w postaci wujka Tadzia. Nie będzie koloru, będzie kolorowa tapeta.
W oczekiwaniu na przyjazd tego pogotowia sięgnęłam do pudełka z niedokończonymi tworami maści różnej. I tak oto powstał wisior sutaszowy.
Bardzo sympatycznie to wygląda na szyi. Chyba nie oddam :)
Oprócz tego, dla zabicia czasu, uplotłam neonową bransoletkę.
Zdjęcie nie oddaje prawdziwego koloru. Ciężko mi ocenić czy to róż, czy pomarańcz. W każdym razie daje po oczach!
Ostatnio powstało też coś, co miało być w zamyśle naszyjnikiem, jaki zobaczyłam pierwszy raz w grypie rękodzielników na fb. Ale nie wiedziałam, że ta technika jest tak nitkożerna i udało się jedynie zrobić bransoletkę bo zabrakło nitki i jakoś nie po drodze mi do pasmanterii.
W realu bransoletka wygląda naprawdę uroczo
Wszystko piękne :-)
OdpowiedzUsuń