sobota, 17 maja 2014

Pokochałam sznur turecki!

Do sutaszu wciąż mnie nie ciągnie, niestety. Za to koraliki i szydełko - oj tak! Dlatego poniżej kolejne bransoletki mojego autorstwa. Niestety nie wszystkie, bo niektóre poszły 'na pniu' i nie zdążyłam sfotografować.





W tym poście przeważa sznur turecki bo pokochałam go! Robi się szybko a efekt cudo! Już się nie mogę doczekać jaki powstanie naszyjnik do kompletu dla bransoletki kolorowej  (zdjęcie nr 2).
Bransoletka nr 4, czerwono-zielona, powstała w całości u lekarza w poczekalni. Mieć umówioną wizytę na 16:15 a wejść do gabinetu o 17:50 - oto Polska właśnie. Dobrze, że miałam ze sobą nawleczone koraliki i szydełko.

Popełniłam jeszcze wisiorek z sieczki hematytowej i koralików fioletowych. Miała być bransoletka ale zabrakło koralików.



A tak w ogóle to... JESTĘ KRAWCOWĘ! - mówiąc slangiem młodzieżowym :) A raczej będę. Rodzice sprezentowali mi maszynę do szycia i mam zamiar ten dar spożytkować intensywnie. Na zdjęciu trochę rozłożona, bo mąż nie wiedział o konieczności zamontowania jeszcze jednej części podłoża a już koniecznie chciał wysłać mi zdjęcie, abym zobaczyła co na mnie czeka w domu! MAM RADOCHĘ!!!


PS. Przygotowuję bransoletkowe CANDY! Będą chętni?

2 komentarze: