niedziela, 3 sierpnia 2014

Płynę...

Płynę bo się rozpuszczam z gorąca ale i tonę we łzach bo jutro powrót do pracy po urlopie, którego nie zauważyłam w ogóle.
Leniwa atmosfera wolnych dni jakoś nie sprzyjała robótkom. A takie były wielkie plany... Nic z nich nie wyszło.
Jednak sprężyłam się i skończyłam dziś naszyjnik z sitowia. I jego zdjęcia Wam pokażę.




 





Wracam do rozpuszczania się a Wam życzę miłego popołudnia.

1 komentarz:

  1. Niesamowity naszyjnik, robi wrażenie! A przypuszczam, że w realu jeszcze większe! :-)

    OdpowiedzUsuń